Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim. (Mt 9,9)

„Jezus ujrzał (…) człowieka”. Jezus ujrzał człowieka, a nie celnika, grzesznika, zdziercę. Człowieka. Jezus patrząc na nas widzi nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. I dopiero takie spojrzenie wyzwala nas i pozwala nam wstać i ruszyć się z miejsca.

I pójść za Jezusem.

Nie wiemy czego w głębi serca pragnął Mateusz, być może pragnął, żeby ludzie widzieli w nim właśnie człowieka a nie funkcję którą pełnił? Nie wiemy, co o sobie samym myślał, a może pogardzał sobą tak jak i inni? Spotkanie z Jezusem – to piękne wydarzenie, w którym Jezus dał Mateuszowi – Lewiemu, szansę na nowe życie nie wypominając tych wszystkich jego – znanych całemu środowisku – grzeszków. Czy to nie było wyzwalające?

Przyglądam się tej scenie ze wzruszeniem. Taki jest Jezus. Widzi we mnie człowieka, wartość, potencjał, życie. Jeśli będzie brakowało mi ludzkiej akceptacji i życzliwości, kiedy zmęczy mnie ludzkie gadanie na mój temat, to przyjdę do Jezusa, żeby nasycić się Jego spojrzeniem pełnym miłości i przyjęcia mnie. Przypomnę sobie Jego słowo, żebym poszła za Nim i Jego słuchała. Ludzkie gadanie nie da mi życia, wręcz przeciwnie. Po to ludzie gadają, żeby umęczyć i przez to wydaje im się, że są lepsi od innych. Słuchać Jezusa, iść za Nim, a nie za ludzkim gadaniem.

Pójdź za Mną.